Wszystko zaczęło się od listu, który trafił do naszej redakcji. Mężczyzna, który był mieszkańcem Malborka, wyprowadził się do Białegostoku i po latach nieobecności postanowił z rodziną odwiedzić swoje rodzinne miasto. Nie był zadowolony z tego, co zastał.
- Deptak w centrum miasta opanowany jest przez sklepy odzieżowe, kosmetyczne i inne, zupełnie nie związane z promocją regionu. Nie znalazłem nic, co miałoby mnie zatrzymać w tym miejscu. Budki ustawione na ulicy, tzw. Sklepy Cynamonowe, były jakieś smutne a stoiska z rękodziełem, nie widziałem otwartego. Szkoda, bo chciałem po latach nieobecności w mieście kupić coś innego niż miecz przed zamkiem – pisał nasz Czytelnik. - Najbardziej przykrym widokiem były osoby machające flagami, próbując zachęcić mnie do wjazdu na konkretny parking. Okropne. Malbork ma piękny zabytek, ale miasto jak widzę nie czerpie nic z jego bliskości. Zabytek klasy zerowej, a wokół stragany i chińszczyzna (...) Mieszkam od kilku lat w Białymstoku i tam nie ma takich atrakcji, jednak ludzie mają rynek tętniący życiem i mnóstwo kafejek, restauracji i handlarzy sztuką. Deptak jest pięknie odrestaurowany i widać, że tam władze myślą perspektywicznie. Działa wypożyczalnia rowerów, które można wypożyczyć i oddać w dowolnym miejscu, a turysta otrzymuje mapę miasta z planem ścieżek rowerowych.
Mężczyzna skarżył się, że kultura turystyczna miasta jest na, jego zdaniem, dziwnym poziomie. Średniowieczne miasto nie ma na ulicach rycerzy, natomiast turystę przyciągać mają godziny spędzane na ławce przy fontannie. Mężczyzna nie był pierwszą osobą, która komentowała brak spójnego pomysłu na atrakcje i ich promocję w mieście. Fragment opinii czytelnika wysłaliśmy do Urzędu Miasta, prosząc o komentarz i ustosunkowanie się do problemu.
- Malbork Welcome Center, najprościej ujmując, zajmuje się, oprócz informacji turystycznej i innych statutowych zadań, promowaniem i rozpowszechnianiem oferty, którą otrzyma od lokalnych przedsiębiorców zajmujących się branżą turystyczną - wyjaśnia Magdalena Marszałkowska, dyrektor Malbork Welcome Center – Centrum Turystyki w Malborku. - Jeśli nie otrzymujemy ciekawych pakietów z ofertą dla turystów, to nie mamy gotowego produktu do promocji i posiłkujemy sie pojedynczymi atrakcjami, by promować ofertę miasta. Turyści jednak chcą gotowych pakietów, niestety na chwilę obecną nie ma tego zbyt wiele, choć mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni. Ale podkreślam jeszcze raz, to przedsiębiorcy prowadzący w Malborku i okolicach firmy turystyczne, gastronomiczne czy inne, powiązane z branżą, powinni porozumieć sie między sobą i zaproponować ofertę, którą MWC przekaże do ostatecznego odbiorcy, jakim jest turysta pytający o atrakcje w mieście oraz agencje i biura podróży z zewnatrz.
Oczywiście, żaden samorząd nie będzie otwierał baru czy lodziarni, ale ma możliwość promowania pewnych działań i zachowań. Atuty Malborka, jakimi niewątpliwie są zamek i resztki ocalałych zabytków, należy wykorzystywać, krzyczeć o nich bardziej niż dla przykładu o prywatnych atrakcjach w parku. MWC mogłoby na przykład promować miejski plac zabaw ze wspaniałymi atrakcjami, gdyby oczywiście taki plac był w mieście. Dzieci, te większe i mniejsze, niestety, bardzo szybko nudzą się spacerem po bulwarze...Gdyby jeszcze w okolicach hipotetycznego placu zabaw były stoiska z domowymi lodami albo np. plansza do robienia zdjęć pamiatkowych, byłoby to atrakcyjne dla dzieci.
Przeszukaliśmy strony internetowe poszukując oferty pobytu w mieście niezmotoryzowanej rodziny z dwójką dzieci w wieku do 16 lat. Niestety, oferta rozczarowuje, okazuje się bowiem, że rodzina z małymi dziećmi może jedynie skorzystać z propozycji zupełnie odległych od największego atutu miasta, czyli średniowiecznej historii. Turysta może ze swoimi pociechami poszaleć w parku linowym, parku dinozaurów i ugotować z maluchami makaron w Akademii Gotowania Króla Maciusia Pierwszego. Typowo średniowieczna atrakcja, czyli wystawa machin oblężniczych, jest już od kilku miesięcy nieaktualna i nie można było skorzystać z niej w tym sezonie. Pozostaje zatem kilkugodzinne zwiedzanie zamku w Malborku. Albo odpoczynek przy Kaziemierzu Jagiellończyku z brązu i świecącej fontannie. Czy zatem rzeczywiście jeden dzień to za mało? Czy malborska branża turystyczna nie ma nic atrakcyjnego do zaoferowania?
To i inne pytania wysłaliśmy do MWC, jednak z uwagi na cykl wydawniczy oraz późną porę ich wysłania, dyrekcja MWC nie mogła udzielić odpowiedzi. Opublikujemy je w jednym z najbliższych numerów Gazety Malborskiej.
Napisz komentarz
Komentarze