Miłośnicy dwóch kółek pokazali, że chcą ułatwień dla ruchu rowerowego.
Damian Godzina, nauczyciel w-f , II LO w Tczewie
Codziennie jeżdżę rowerem do pracy. Wynika to po części z mojego wykształcenia i zajęć, w których muszę dbać o formę. Mam z żoną tylko jeden samochód. Mnie przypadł… rower. Zajmuję się też sędziowaniem meczów piłki ręcznej; aby wykonywać tę pracę potrzebna jest kondycja i jazda na rowerze to ułatwia. W Tczewie dużo mówi się o potrzebie budowania ścieżek rowerowych, tymczasem ich brakuje. Co prawda są fragmentaryczne ścieżki, ale można je traktować raczej rekreacyjnie, bo nie można za ich pomocą dostać się z jednego końca miasta na drugi. Brakuje też rozwiązań w rodzaju wydzielonych pasów jezdni dla kolarzy. Myślę, że nie oznaczałoby to wielkich kosztów, ale pewnie wiązałoby się z dużą pracą organizacyjną. Obecnie nawet na Zachodzie nie ma wszędzie pobudowanych ścieżek rowerowych. Są one wyznaczone tylko w niektórych miejscach. Wziąłem udział w sobotnim przejeździe rowerowym z okazji „Dnia bez samochodu”. Podobał mi się pomysł z wstrzymaniem ruchu aut. Na pewno dzięki temu nasz przejazd był bezpieczniejszy, a jechałem wspólnie z żoną i dwiema córkami. Pedałowało się nam bardzo dobrze. To super inicjatywa. Pierwszy raz uczestniczyłem w takim rajdzie. Prędkość na trasie była mała, dzięki czemu dzieci nie miały problemu, by jechać równo z innymi. Wydaje mi się, że dzisiejszy przejazd pokazał, że w Tczewie jest mnóstwo mieszkańców, którzy chcą jeździć po mieście na dwóch kółkach. Niestety, rajd, piknik rowerowy i turniej MTB są jednymi z nielicznych imprez kolarskich. A właśnie ich, organizowanych przy współudziale organizacji pozarządowych i stowarzyszeń rowerowych, powinno być więcej.
Małgorzata Ciecholińska, oficer rowerowa (funkcja społeczna przy Urzędzie Miejskim w Tczewie)
W naszym mieście trzeba jeszcze zrobić wiele, by Tczew stał się miastem przyjaznym kolarzom. W Europie badając przystosowanie miast dla ruchu rowerowego bierze się pod uwagę trzystopniową skalę. I tak są miasta: początkujące, do których zalicza się Tczew, rozwijające się (np. Gdańsk) oraz zaawansowane (wiele miast europejskich). W tym podziale chodzi o procentowe przełożenie ruchu rowerowego na codzienne życie. Procentowo jego udział w Tczewie wynosi 3 proc., a chcielibyśmy w latach 2009-2012 przy realizacji projektu „Presto” rozwinąć go do 7 proc. Ostatnio wprowadzone zmiany w Kodeksie Drogowym dotyczące rowerzystów, dają im więcej praw i większą ochronę - są sukcesem wielu polskich organizacji i samorządów. Nasz pomysł na poprawę infrastruktury, o której mowa w Tczewie, to tworzenie tras rowerowych łączących kilka punktów w mieście, tzw. ringo. Wpłynie to na poprawę komunikacji i oferty rekreacyjnej. W grę wchodzą także niskonakładowe przedsięwzięcia związane ze wspieraniem kolarzy. Chodzi o wydzielanie specjalnych pasów dla rowerów, zatoczek i zjazdów. Tam gdzie można powinno się łączyć strefę pieszą, rowerową i samochodową. Gdzie to niemożliwe powinny powstawać ścieżki dla jednośladów. Cieszę się, że tegoroczny „Dzień bez samochodu” oraz towarzyszące mu imprezy przyciągnęły tak wiele osób. W rajdzie przez miasto wzięło udział grubo ponad 500 osób! Tak liczny udział jest odpowiedzią tczewian na to, co w sprawie ruchu rowerowego dzieje się w innych miastach. Mieszkańcy chcą jeździć po swoim mieście na dwóch kółkach. Tczew był pionierem tej imprezy i nadal jest jednym z nielicznych miast, które ją podtrzymują.
Reklama
Tczewianie chcą jeździć na rowerach!
TCZEW. „Dzień bez samochodu” rozpoczął się rekordowym przejazdem rowerzystów przez miasto. Rekordowym, bo tak licznego udziału (ponad 500 osób) organizatorzy się nie spodziewali.
- 29.09.2011 00:00 (aktualizacja 04.08.2023 14:42)
Napisz komentarz
Komentarze